Czwartkowe popołudnie, wniosek urlopowy podpisany, no to zaczynamy długi weekend. Wychodzę z Wydawnictwa i słyszę w swojej głowie „Zaraz, zaraz, co my będziemy czytać? Wracamy!”. W kilku podskokach wpadam do redakcji i mój wzrok wędruję po regałach, aż tu nagle stop, ofiara została znaleziona.
Co mnie urzekło? Po pierwsze tytuł, który jest intrygujący i zachęcający oraz przyciągająca mój wzrok okładka. Zabrałam książkę i ruszyłam dalej. Wsiadłam do pociągu i tam zaczęłam przygodę z Zarqą Nawaz .
I wiecie co dziewczyny? Wsiąkłam od razu. Książka jest tak przyjemna do czytania, że podróż minęła mi w zadziwiająco szybkim tempie, a kiedy wróciłam do domu, dalej czytałam! „Śmiejąc się w drodze do meczu” jest bardzo „lekką” lekturą, która w doskonały sposób pozwoliła mi się oderwać od otaczającego mnie świata.
Sięgając po egzemplarz spodziewałam się przepełnionej religijnością opowieścią o pewnej muzułmańskiej dziewczynie i jej problemach związanych z inną kulturą. Jednak tutaj spotkało mnie spore zaskoczenie, książka w zabawny i dość ironiczny sposób wprowadziła mnie do innej kultury, której tak naprawdę wcześniej nie poświęcałam zbyt dużo uwagi. Zarqa Nawaz przedstawiła liczne zwyczaje i tradycje wywodzące się z religii muzułmańskiej, przedstawiając je w dość nietypowy sposób. Czytając, w niektórych momentach naprawdę pojawiał się mimowolny uśmiech na twarzy, a ja byłam w szoku, że tak szybko doszłam do ostatniej strony.
Dowiedziałam się o wielu zwyczajach muzułmanów oraz nieco więcej o ich tradycjach. Bardzo się cieszę, że w natłoku całej masy wiadomości i uprzedzeń, moja pierwsza „przygoda z Islamem” odbyła się w taki sposób. A co najważniejsze? Śmiałam się w drodze do domu ?
Życzę Wam udanego wypoczynku, do zobaczenia niedługo ? Justyna
Więcej informacji o książce „Śmiejąc się w drodze do meczetu” znajdziesz TUTAJ