Wydawnictwo Kobiece

#zŻyciaRedakcji 6, czyli przedświąteczna panika

PRZEDGWIAZDKOWY SZAŁ PRZYGOTOWAŃ

Przyznajcie się, że w głębi duszy jesteście podekscytowane nadchodzącym Bożym Narodzeniem. Niejednokrotnie widzę jak ludzie przybierają minę à la Grinch i mówią: „Mam już dość tych Świąt”. Nawet, jeśli jeszcze ich nie ma. Niektórzy wyrażają się nawet dobitniej.

Postanowiłam sprawdzić, czy w żyłach pracowników naszej redakcji płynie już barszcz, w oczach odbija się blask pierwszej gwiazdki, a w głosie słychać nutę czułej kolędy. Okazało się, że jakieś nuty to u nich grają na pewno. U niektórych wręcz przygotowania idą… śpiewająco.

31182426925_9fdaa02c80_z

kaboompics.com

Weźmy na przykład naszą graficzkę Kornelię. Zapytałam wesoło: „Hej, jak przygotowujesz się do Świąt?”. Zaczęła wyliczać pewnym siebie głosem: „Sprzątam w mieszkaniu, piekę pierniki, ubieram choinkę, kupuję prezenty”. Tylko w rzeczywistości w jej przemowie nie było tych przecinków, cisnęła jak z automatu. Nieśmiało wydukałam: „Ale jak to, że… już?”. Okazało się, że nie. Ach, bo zapomniałam dodać, że chodziło mi o to jak TERAZ przygotowuje się do tych Świąt. Na stan obecny. Przepytując kolejne osoby, poprawiłam się.

Redaktor naczelna Agnieszka na pytanie „jak” odrzekła dziarsko: „nijak”. Świetna riposta, doprawdy! Musiałam wyglądać na nieźle zbitą z tropu, bo Aga szybko dodała parę informacji. Zatem – musi znaleźć Mikołaja, najchętniej przesunęłaby Święta na miesiąc do przodu i w ogóle to czeka na Wielkanoc. Gdy już szłam w kierunku kolejnej osoby, rzuciła na odchodne, że trzy lata temu zrobiła czekoladowo-pomarańczową nalewkę i po przygotowaniu owa nalewka miała stały stan skupienia. Interesujące! Wyobraziłam sobie świąteczną pogawędkę przy jej stole. „Och, Aga, cóż za wykwintna nalewka. Dasz gryza?”

Sekretarz redakcji Agnieszka ma niezły timing, jeśli chodzi o przygotowania. Ubrała już choinkę. Co prawda sztuczną, ale zawsze. Swojemu małżonkowi kupiła prezent. Gdy spytałam ją gdzie, myślałam, że próbuje mnie zaczarować. Odpowiedziała bowiem: „Czary Mary”. „Hokus pokus?” – miałam ochotę zripostować. Jednak okazało się, że na stronie www.czarymary.pl znalazła książkę Stephena Hawkinga. Co jeszcze znalazła? Wspaniałe rozwiązanie. W tym roku umówiła się z mężem, że on prowadzi, a ona… no wiecie, rozkoszuje się płynnymi rozrywkami dla dorosłych. Podobno trzy razy pod rząd ona musiała kierować, zatem coś jej się z życia w końcu należy!

Jak już jesteśmy przy Agnieszkach, to wspomnę o tej z zaprzyjaźnionego wydawnictwa Vivante. Dobrze trafiłam z pytaniem, ponieważ dziś wybiera się na gwiazdkowe zakupy z mamą. Trochę średnio jej się to podoba, bo tradycyjnego shoppingu nie cierpi. Jednak sama wizja Świąt ją niezwykle pociąga. Tylko gdyby tak można było uniknąć ciągania się po galeriach handlowych, ach… Zasugerowałam jej kupienie prezentów przez Internet. Przemyśli, ale mamy zawieść nie może!

Zakupy natchnęły mnie do przytoczenia komentarzy naszych serdecznych kolegów z redakcji. Zasadniczo jest ich trzech. Gdy na początku zadałam pytanie o przygotowania, handlowcy Marek i Robert popatrzyli na mnie nieufnie. Później jednak się rozkręcili! Robert z okazji Świąt przejmuje się konfliktem na Bliskim Wschodzie i myśli nad pożyczką. Poprosiłam go o dodanie optymistycznego akcentu, co skwitował niemrawym „hura”. Jednak wystarczyło przenieść uwagę na Marka, aby Robert się uaktywnił. Marek powiedział, że on nie chodzi na zakupy, bo mówi kategoryczne „nie” sklepom. Robert na to, że on nie wie GDZIE są sklepy. Zadziorny Marek dodał, że zamierza wędzić mięso, bo zasadniczo to on mięsa nie jada. Ale z wędzonkami nie ma problemu. I że będzie śpiewał z synem kolędy. Śmieszek Robert mruknął pod nosem: „Zwłaszcza tę lulilulilaj. Wieczorem”. Marek przerwał Robertowi, mówiąc, że będzie szukał prezentu dla żony i wówczas… panowie znaleźli wspólny język! Okazało się, że załatwiają wspólnymi siłami wyborny specyfik o nazwie Duch puszczy, który będzie palił ich podniebienia i rozgrzewał ducha przyjaźni. Ach, jak dobrze znaleźć element wspólny!

Jednak jakże mogłabym zapomnieć o panu Łukaszu? Nasz zdolny grafik spojrzał na mnie z rozbrajającym uśmieszkiem. Zanim zdążyłam zapytać, o co chodzi, rzucił: „Ten świat jest naprawdę pomerdany!”. Chyba za dużo ostatnio pracuje nad naszą lutową propozycją „Był sobie pies”, bo zaczyna przemawiać hasłami reklamowymi. Wywołał salwę śmiechu, a ja rozpaczliwie próbowałam się przez nią przebić, krzycząc: „Ale Łukasz, Łukasz, co robisz, OCZEKUJĄC na Święta?” Dowiedziałam się, że zmienia olej w samochodzie.

Magdę, specjalistkę od promocji i marketingu, to chyba nawet trochę wkurzyłam pytaniem. Powiedziała: „Ja ZAWSZE mam wszystko wcześniej przygotowane, robię kreatywne dania, precyzyjnie planuję, co komu kupić, a teraz nie mam NIC i nie wiem jak to się, psia mać, stało”. Nie wiem, co im z tym psem odbiło. Chyba świat Magdy też jest pomerdany, pokrzepcie ją w komentarzu.

Nasza Ania, specjalistka od marketingu i handlu, pochwaliła się, że wyprała jedenaście skarpet. Tak, pojedynczych skarpet, gdyż inne z pary prała ostatnio. Ciekawy system, ale czy efektywny? Nie wiem, co ma to wspólnego ze Świętami, więc dobitnie zaznaczyłam, że chodzi o przedgwiazdkowy szał. Szał to u Ani był, bo wymyła jedną z dwóch łazienek. I to, uwaga, jak to powiedziała „te rzeczy, których się zazwyczaj nie sprząta”. Ciekawe, co miała na myśli .

Justyna z Biura Obsługi Klienta jest niezwykle hojna. Kupiła już prezenty członkom rodziny. Nie tylko swojej. Podarki przyszykowała również dla swojej niedoszłej teściowej. Chłopak poszedł w niepamięć, ale sentyment do prawie-mamusi został. Pogratulować postawy! Ach, stwierdziła też, że choinki w wynajmowanym mieszkaniu ubierać się nie opłaca. Jednak tę firmową ozdabiała z przyjemnością, a potem biegała po całej redakcji z krzykiem: „Kto jeszcze nie widział choinki? No kto?!”

Redaktor prowadząca Aneta z okazji GWIAZDKI idzie na GWIEZDNE Wojny. Rozumiecie powiązanie? No właśnie Aneta też chyba nie do końca, bo ostatecznie uzupełniła odpowiedź. Dodała, że będzie robić pierniczki. „Chyba” – dodała niemal niesłyszalnym szeptem. Ha, Aneta! Moje ucho wszystko wyłapie. Szkoda by było, żeby nie robiła. Kupiła już lukry, ozdoby i inne takie.

A ja wygrałam ostatnio bon do sklepu i poszłam z silnym zamiarem kupienia bombek. Oczywiście nie udało mi się, bo po drodze znalazłam wiele innych fantów godnych uwagi, ale rzutem na taśmę do koszyka dorzuciłam wieniec na drzwi i lampki na karnisze. Bo choinki JESZCZE nie mam. Ale jak tak świeci, to mi i w duszy świeci. Tak ciepło od środka się robi.

A Wy? Macie już choinkę? Kupiłyście prezenty? A może jesteście w stanie krytycznym, jak Magda? Komentujcie!

Maja


2 thoughts on “#zŻyciaRedakcji 6, czyli przedświąteczna panika”

Leave a Reply to Zaczytana bez pamięci Cancel Reply

Your email address will not be published.

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*