Grupa Wydawnictwo Kobiece

Dekada pod znakiem literatury kobiecej – rozmowa z Agnieszką Stankiewicz-Kierus 

Udostępnij

Rok 2025 jest szczególnym czasem zarówno dla Agnieszki Stankiewicz-Kierus, jak i dla Wydawnictwa Kobiecego. Agnieszka kończy 40 lat, a wydawnictwo obchodzi 10-lecie istnienia pod obecną nazwą. To wyjątkowa okazja, by porozmawiać o literackiej drodze, pasji do książek i przyszłości grupy wydawniczej. 

Nie wyobrażam sobie, by ktoś pracujący w branży wydawniczej nie lubił czytać. Jak to jest w Twoim przypadku? 

Ja naprawdę bardzo lubię czytać i zawsze lubiłam. Pamiętam, że kiedy byłam bardzo mała, ogromnie fascynowała mnie sama umiejętność czytania. Miałam poczucie, że składanie liter w wyrazy, a potem całe zdania, to jakaś magia. To, że z tych literek powstaje jakaś treść, coś, co możesz zrozumieć, było dla mnie fascynujące. I rzeczywiście, kiedy nauczyłam się czytać, to mnie pochłonęło. 

Biblioteka w miejscowości, w której się wychowywałam, była moim drugim domem. Spędzałam tam mnóstwo czasu, wypożyczałam dziesiątki książek i czytałam je z zapartym tchem. Pamiętam moment, gdy ta biblioteka zaczęła być dla mnie… za mała. Miałam wrażenie, że przeczytałam już wszystko, co mogłam, a inne książki albo były nieodpowiednie dla mojego wieku, albo to były encyklopedie. To był taki moment, kiedy czułam niedosyt literacki, który pewnie mnie później napędzał. 

Jakie książki były Twoimi ulubionymi?  

Nie mam jednej ukochanej książki, to raczej zależy od etapu życia. Podobnie jak z muzyką, są książki, które towarzyszą mi w danym momencie i mają na mnie duży wpływ. W dzieciństwie przeżyłam fascynację „Anią z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. To, co najbardziej mnie w niej przyciągało, to buntowniczy charakter Ani. Zawsze potrafiła postawić na swoim, nawet jeśli wpadała w tarapaty. Była niezależna, co do mnie bardzo przemawiało. 

Potem przyszły inne fascynacje. Pamiętam, że w podstawówce czytałam „Wybór Zofii” Williama Styrona, a później miałam intensywny etap literatury obozowej. Przeczytałam wtedy wiele ciężkich, mocnych książek. To było trudne, ale i bardzo angażujące. Do takich tematów już nie wracam, ale w tamtym momencie były dla mnie bardzo ważne. 

Teraz często czytam biografie. Aktualnie czytam biografię Elona Muska autorstwa Waltera Isaacsona. To fascynująca opowieść, zwłaszcza w kontekście tego, co Musk osiągnął. Książka jest gruba, ale tak dobrze napisana, że czyta się ją bardzo szybko. 

W 2008 roku rozpoczęłaś pracę w Illuminatio, które później stało się fundamentem grupy wydawniczej. Jak to wówczas wyglądało? 

Illuminatio założył Łukasz Kierus w 2007 roku. Rok później, kiedy do niego dołączyłam, wydawnictwo miało na koncie cztery książki – całą serię Barbary Marciniak „Zwiastuny Świtu”. Były to książki o channelingu, czyli przekazach z innych planet, konkretnie z Plejad. Była to mocno niszowa tematyka.
Pierwszą książką, którą wydałam samodzielnie, były „Odważne dusze” Roberta Schwartza. To książka o planowaniu przedurodzeniowym i wędrówce dusz między wcieleniami. Ta książka wciąż jest w naszej ofercie, co jakiś czas odnawiamy do niej prawa.  

W 2008 roku rynek książki był dla mnie kompletnie obcy. Znałam go jedynie z perspektywy czytelniczki, a to zupełnie inna strona. Nie wiedziałam nic o procesie wydawniczym, promocji czy dystrybucji. W tamtym czasie Illuminatio było maleńkim wydawnictwem, praktycznie niezauważalnym na rynku. Siedzieliśmy w małym biurze, wydawaliśmy książki i sprzedawaliśmy je głównie przez własne kanały, takie jak TaniaKsiazka.pl czy nasz sklep ezoteryczny CzaryMary.pl

Pamiętam, że zaczęliśmy działać w czasach, gdy internet dopiero się rozwijał, a fora tematyczne były ogromnie popularne. To tam docieraliśmy do naszych pierwszych czytelników. Był to czas budowania społeczności wokół konkretnych tematów i robiliśmy to skutecznie. Nie mieliśmy pieniędzy na drogie reklamy, więc skupialiśmy się na tym, co mogliśmy zrobić własnymi siłami. 

A czemu akurat taka tematyka? 

Ta tematyka była bliska i mi, i Łukaszowi. Fascynowały nas zagadnienia związane z ezoteryką, duchowością, magią. W tamtych czasach medytacja czy joga były czymś niszowym, a dziś są bardziej powszechne i wręcz modne. W tamtych czasach wydawało się to inne, alternatywne i przyciągało grupy osób, które szukały takich książek. 

Przez kilka lat Illuminatio mocno się rozwinęło. Czy rozwinął się też apetyt wydawniczy Agnieszki Stankiewicz-Kierus? 

Oczywiście mogliśmy zostać w tej niszy, wydawać książki o magii, duchowości, kryształach i aniołach, ale chcieliśmy więcej. Zainteresowały mnie inne tematy, szczególnie zdrowe odżywianie i styl życia. Pamiętam, że w okolicach 2012 roku takie rzeczy jak np. jagody Acai dopiero wchodziły na rynek i do świadomości ludzi w Polsce. Stwierdziłam, że chcę wydawać książki o takich trendach. To był dobry ruch, bo szybko okazało się, że jest nisza na rynku, a ludzie są zainteresowani zdrowym stylem życia i nowymi modami, które do nas docierają. Tak zaczęły się nasze poradniki. 

A skąd pomysł na Wydawnictwo Kobiece? 

Cały czas marzyliśmy o tym, aby w końcu wydawać książki nie tylko praktyczne i do “używania”, ale też książki do czytania. Kiedy zaczęliśmy myśleć o wydawaniu powieści, romansów czy erotyki, wiedzieliśmy, że marka Illuminatio, znana z literatury ezoterycznej i duchowej, nie będzie wiarygodna dla nowych odbiorców. Rozpoczęliśmy więc intensywnie poszukiwać nazwy, która oddawałaby charakter naszej nowej oferty, ale też była jasna i zrozumiała. Przerzucaliśmy się różnymi pomysłami – od tych inspirowanych kamieniami po całkiem abstrakcyjne – aż w końcu spojrzeliśmy na naszą planowaną ofertę. To była przecież literatura kobieca! Nazwaliśmy rzeczy po imieniu, a „Kobiece” stało się naszą marką. 

Jako pierwszą pod marką Wydawnictwa Kobiecego wydaliśmy „Afgańską perłę” Nadii Hashimi, ukazała się na rynku w październiku 2015 roku. To była nasza inicjacja w literaturę kobiecą, która teraz jest jedną z naszych mocniejszych kategorii. 

Pamiętam, że początkowo reakcje były mieszane – od zdziwienia, przez uśmiechy, aż po pytania, czy nazwa jest żartem. Ale nie była. Dziś „Kobiece” jest rozpoznawalną marką, która ma swoją tożsamość i cieszy się zaufaniem. Z czasem jednak okazało się, że nazwa choć trafiona, nie jest na tyle pojemna, żeby dźwignąć inne tematy i zagadnienia, które również chcieliśmy wydawać, dlatego obecnie mamy sześć imprintów: Wydawnictwo Kobiece, Mova, Papierowe Serca, Young, Świetlik i Illuminatio. 

Czy jest coś, co zaskoczyło Cię w trakcie prowadzenia wydawnictwa – pozytywnie i negatywnie?  

Pozytywnie? Pewnie przez te lata wiele rzeczy mnie zaskakiwało, ale najbardziej pozytywnie zaskakują mnie ludzie. Kiedy ma się fajny pomysł i energię do działania, a do tego grono osób, które wierzy w ten pomysł, zawsze wychodzą z tego dobre rzeczy. To zawsze były pozytywne zaskoczenia. W pracy z książkami zachwyca mnie nieodmiennie to, że możemy eksperymentować z różnymi gatunkami, autorami, tematami, odkrywając kolejne książkowe historie.   

Negatywne zaskoczenia są związane stricte z prowadzeniem biznesu. Mimo że robię to, co lubię, czyli wydaję książki, to zarządzanie stroną biznesową i trzymanie wszystkiego w ryzach potrafi czasami odebrać radość z tego, co się lubi robić. Jednak jedno bez drugiego nie może funkcjonować.  

Który element procesu wydawniczego jest dla Ciebie najbardziej satysfakcjonujący?  

Najbardziej lubię rzeczy związane z kreowaniem oferty. To jest mi najbliższe, może dlatego, że od tego zaczynałam. Uczyłam się wszystkich etapów po kolei, ale pierwszy był produkt, czyli szukanie książki i budowanie oferty. To jest dla mnie naturalne i w tym jestem najbardziej osadzona, bo przez najdłuższy czas robiłam to sama. Każde ogniwo procesu wydawniczego ma swoje elementy, które bardzo lubię, ale budowanie oferty jest dla mnie szczególnie ważne, bo masz największy wpływ na to, co się ukaże w druku. Potem trzeba książkę wypromować i sprzedać, ale to już wisienka na torcie. Dotarcie do ludzi z książką i pokazanie jej też jest bardzo ciekawe. 

Przeglądając ofertę wydawniczą grupy zauważyłam, że na liście autorek jest dość dużo młodych polskich pisarek, ale i tzw. inkluzywności. 

Jesteśmy wydawnictwem, które jest otwarte zarówno na debiuty, jak i na treści przedstawiane w książkach. Rzeczywiście wydajemy sporo młodych polskich autorek. Nasze ostatnie odkrycia to m.in. osoby autorskie, które debiutowały mając kilkanaście lat i u nas stawiają pierwsze kroki w branży, jak Józefina Płotka i Eli Paczkowska. Poza tym literacką współpracę nawiązaliśmy też z innymi utalentowanymi pisarkami, takimi jak Weronika Łodyga, Ola Rochowiak, Marcelina Bobeł czy Marta Bijan

Zapraszamy je na targi ksiażki, gdzie nie tylko spotykają się z czytelnikami, ale też uczestniczą w panelach dyskusyjnych. Na przykład Eli Paczkowska, Mańka Smolarczyk i Ola Rochowiak brały udział w panelu o fenomenie literatury young adult na jesiennych Targach Książki w Krakowie. Dzięki takim inicjatywom młode autorki mają szansę na bezpośredni kontakt z czytelnikami oraz wymianę doświadczeń z innymi twórcami. 

Jesteśmy też jednym z wiodących wydawnictw w Polsce, które zwraca uwagę na reprezentację osób neuroróżnorodnych czy nieheteronormatywnych w wydawanych książkach, za co cenią nas głównie młodzi czytelnicy. Jeśli szukasz książki z postacią w spektrum autyzmu, osobą g/Głuchą czy poszukującą swojej tożsamości, na pewno znajdziesz ją u nas. Dbamy o to, by nasze publikacje były różnorodne i odzwierciedlały rzeczywistość, w której żyjemy. Dzięki temu nasze książki trafiają do szerokiego grona odbiorców, którzy mogą odnaleźć w nich siebie i swoje doświadczenia. 

W ciągu ostatnich kilku lat zmienił się nie tylko rynek książki, ale i preferencje czytelników. Jakie zmiany ty zaobserwowałaś jako wydawca? 

W preferencjach czytelników na pewno był boom na literaturę młodzieżową. Takiej ogromnej popularności, jak to, co się działo na przestrzeni ostatnich dwóch lat, nigdy wcześniej nie widziałam. Pytanie tylko, czy ta popularność się utrzyma, czy moda ustabilizuje się na pewnym poziomie. 

Preferencje czytelników zmieniły się również co do sposobu konsumpcji treści. Widzę duży wzrost popularności audiobooków. U nas to jest stały, wysoki poziom, co może być związane z charakterystyką naszej oferty. Audiobooki zaskoczyły nas swoją popularnością i wpływem na rynek. Inwestujemy w nagrania coraz więcej, bo słyszymy od naszych czytelników, że niektórzy konsumują książki tylko w ten sposób. Gdyby nie audiobooki, być może w ogóle nie mieliby do czynienia z książkami. 

Social media również mają coraz większy wpływ na popularność konkretnych książek. Jeden viral na TikToku może spowodować, że tytuł staje się megapopularny w kilka godzin. W 2024 roku mieliśmy taki przypadek z książką „Priest” Sierry Simone, która stała się viralem na TikToku. Co ciekawe, negatywne opinie i hejt również mogą napędzać sprzedaż, do czego właśnie doszło w przypadku „Priesta”. 

Nowością, której wcześniej nie było, są trigger warningi w książkach dla odbiorców młodzieżowych. Zostały wprowadzone, aby chronić młodych czytelników przed treściami, które mogą być dla nich trudne lub nieodpowiednie. Trigger warningi informują o potencjalnie drażliwych tematach, takich jak przemoc, uzależnienia czy problemy zdrowia psychicznego. Dzięki temu czytelnicy mogą świadomie decydować, czy dana książka jest dla nich odpowiednia. 

Dodatkowo, czego również nie było kilka lat temu – książki oznaczane są motywami, które w nich występują. To ułatwia czytelnikom odnalezienie interesującej tematyki i wybór książek zgodnych z ich zainteresowaniami. Najpopularniejsze z naszej najważniejszej kategorii, czyli “romans”, to m.in. enemies to lovers, friends to lovers, grumpy/sunshine czy fake dating.  

W przypadku literatury wydawanej przez Young i Papierowe Serca stosujemy też na okładkach oznaczenia wiekowe. Niektóre książki, mimo niewinnych okładek, zawierają treści przeznaczone dla dorosłych. Oznaczenie wieku pomaga segmentować książki i informować czytelników o zawartości, co jest szczególnie ważne w przypadku literatury młodzieżowej. Dzięki temu rodzice i opiekunowie mogą mieć pewność, że książki, które trafiają w ręce młodych czytelników, są odpowiednie dla ich wieku. 

Wszystkie te działania mają na celu zapewnienie, że nasze książki są nie tylko interesujące, ale także bezpieczne i odpowiednie dla różnych grup wiekowych. Dbamy o to, aby każdy czytelnik mógł znaleźć coś dla siebie, niezależnie od swoich zainteresowań i wrażliwości. 

Jakie są największe sukcesy Grupy Wydawnictwo Kobiece? 

Jako pierwsze wymienię nasze bestsellery, bo to świetny przykład etapów rozwoju wydawnictwa.  

Pierwszym wielkim sukcesem był „Zaklinacz psów” Caesara Milana (Illuminatio). Książka zbiegła się z popularnością programu na National Geographic, co sprawiło, że odniosła ogromny sukces. Potem kolejny hit – „Był sobie pies” W. Bruce’a Camerona (Wydawnictwo Kobiece). Skala tego sukcesu nas kompletnie zaskoczyła. Ta książka sprzedała się w bardzo dużej liczbie egzemplarzy, powstał też film na jej podstawie. Autor napisał kolejne książki, które również dobrze się sprzedawały. Następnie zupełnie inny temat – „Kołysanka z Auschwitz” Mario Escobara (Wydawnictwo Kobiece), która zdobyła tytuł “Bestsellery Empiku 2019” w kategorii Literatura piękna. Każdy z tych tytułów zaskoczył nas swoją skalą, ale też pokazał, jak różnorodna może być nasza oferta. 

Jednym ze znaczących sukcesów jest tytuł Książki Roku 2021 serwisu Lubimyczytać.pl dla południowokoreańskiej książki “Almond” Sohn Won-Pyung (Mova). Literatura azjatycka jest coraz popularniejsza, a tytuł przyznany głosami czytelników bardzo nas cieszy. 

Kolejne osiągnięcie liczę podwójnie. Nasz najmłodszy imprint Świetlik ma niespełna dwa i pół roku, a jego książki są już nagradzane. Sukces serii „Kury” Justyny Bednarek na rynku wydawniczym jest imponujący. W plebiscycie blogerów „Lokomotywa – Książka dla niedorosłych 2023” trzeci tom serii, czyli „Hip, Hip, KURA!” zwyciężył w kategorii tekst oraz zdobył Nagrodę Żółtej Ciżemki w kategorii literatura i ilustracje. Do tego tę serię uwielbiają czytelnicy. 
 
W 2024 roku dwie książki wydane w Świetliku zostały nominowane do prestiżowej Nagrody Polskiej Sekcji IBBY „Książka Roku”. Barbara Supeł otrzymała nominację literacką za tekst do książki „Pewnego dnia odwiedziłam dziadka”, a Nika Jaworowska-Duchlińska została nominowana do nagrody graficznej w kategorii książka autorska i/lub obrazkowa za tekst i ilustracje do „Rysia żartownisia”. To ogromne wyróżnienie, zwłaszcza że Świetlik tak jak wspomniałam ma dopiero nieco ponad dwa lata, więc dopiero się rozwijamy i uczymy, co chcemy wydawać i co się sprawdza. 

I do tej listy osiągnięć dodam nasz stały bestseller, jakim jest „Wędrówka dusz” Michaela Newtona (Illuminatio). To zaskakujące, jak często słyszę od różnych osób, że czytały tę książkę i bardzo im pomogła w trudnych chwilach. 

A dla mnie osobiście jednym z ważniejszych sukcesów jest tytuł „Wydawcy Roku 2021”, którym Wydawnictwo Kobiece nagrodziła redakcja „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”.
To prestiżowa nagroda, która docenia najlepszych wydawców na polskim rynku książki. Jury nagrodziło nas za „dynamiczny rozwój, ofertę, która odpowiada na potrzeby czytelników, i budowanie niezwykle zaangażowanej społeczności czytelniczej”.
To piękne wyróżnienie jest dla mnie powodem do wielkiej radości i dumy, bo nie zakładałam, że w dość krótkim czasie uda się nam zbudować tak różnorodną ofertę skierowaną do wielu czytelników.  

Agnieszka Stankiewicz-Kierus ze statuetką "Wydawca Roku 2021"

Jakie są pasje Agnieszki Stankiewicz-Kierus poza pracą w wydawnictwie? 

Ogromnie lubię podróżować i poznawać inne kultury, to daje mi możliwość odpoczynku i zaspokajania ciekawości. Lubię się uczyć i poznawać świat przez czytanie. Kiedy wkręcę się w jakiś temat, pochłaniam książki i artykuły na ten temat. Przeskakuję z jednego tematu na drugi, w zależności od zainteresowań. Kiedyś zainteresowała mnie historia Chin, więc czytałam wszystko – od historii po osoby związane z tym krajem. 

Obecnie jestem bardzo wkręcona w biografie różnych biznesów i postaci związanych z biznesem. W 2024 roku czytałam głównie takie książki, m.in. o historii Nike, a teraz czytam biografię Elona Muska. Lubię też język hiszpański i kulturę hiszpańskojęzyczną, dlatego intensywnie uczę się hiszpańskiego. 

Parę lat temu bardzo polubiłam ogrodnictwo, choć to może brzmieć boomersko, ale sprawia mi radość planowanie ogrodu, hodowanie roślin, zakładanie rabat i sadzenie nowych gatunków. Sama praca w ziemi też daje mi poczucie, że swoimi rękami mogę coś stworzyć, a to sprawia mi satysfakcję i daje radość. Kocham też składać Lego, ale tylko duże i skomplikowane zestawy. Lubię wyzwania, które wymagają czasu i wysiłku. 

Mam mało czasu, więc nie starcza mi go na inne zajęcia, choć niejednokrotnie myślałam, jakby to było, gdybym wstawała o 5 rano, medytowała i oglądała wschody słońca. 

Jakie masz zawodowe marzenia na kolejne lata? Kolejny imprint? 

Nie, żadnych nowych imprintów, bo mamy ich wystarczająco dużo. Oczywiście planuję rozwój i umacnianie wydawnictwa, ale na szczegóły przyjdzie jeszcze czas. 

Na pewno chciałabym mieć wierne grupy czytelników, z którymi będziemy w stałym kontakcie m.in. przez social media. Chcemy dostarczać im tego, czego potrzebują i oczekują, zwłaszcza w naszych kluczowych kategoriach. 

Monika Kalicka
Udostępnij
Polecamy
Wydarzenia

Preferencje plików cookies

Inne

Inne pliki cookie to te, które są analizowane i nie zostały jeszcze przypisane do żadnej z kategorii.

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookie są stosowane, by wyświetlać użytkownikom odpowiednie reklamy i kampanie marketingowe. Te pliki śledzą użytkowników na stronach i zbierają informacje w celu dostarczania dostosowanych reklam.

Analityczne

Analityczne pliki cookie są stosowane, by zrozumieć, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję ze stroną internetową. Te pliki pomagają zbierać informacje o wskaźnikach dot. liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Funkcjonalne

Funkcjonalne pliki cookie wspierają niektóre funkcje tj. udostępnianie zawartości strony w mediach społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcjonalności podmiotów trzecich.

Wydajnościowe

Wydajnościowe pliki cookie pomagają zrozumieć i analizować kluczowe wskaźniki wydajności strony, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia dla użytkowników.