Kolysanka z Auschwitz 72
Kolysanka z Auschwitz 3DKolysanka z Auschwitz 72

Kołysanka z Auschwitz

39,90 31,90

taniej o: 8,00 (20%)

Mario Escobar
5.00 out of 5 based on 7 customer ratings
7 opinii klienta
  • tłumaczenie: Patrycja Zarawska
  • liczba stron: 240
  • oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Inspirowana prawdziwą historią opowieść o sile matczynej miłości. Helene jest czystej krwi Niemką. Jednak kiedy policjanci z polecenia SS przychodzą po jej męża Roma i ich piątkę dzieci, decyduje się pojechać z nimi do Auschwitz. Na miejscu Mengele zmusza ją do otwarcia przedszkola dla obozowych dzieci. Jako wyszkolona pielęgniarka, Helene nie ma złudzeń, po co Mengele chce mieć maluchy tak blisko swojego laboratorium. Jednak robi wszystko, aby w tym piekle dzieci zaznały choć odrobiny człowieczeństwa.

szt.

Dostępność: 24h + czas dostawy

Historia inspirowana życiem Helene Hannemann, matki, która poświęciła wszystko dla rodziny i dzieci, które miała nadzieję uratować 
Helene Hannemann, rodowita Niemka, mieszka z mężem romskiego pochodzenia, z którym ma piątkę dzieci. Pewnego poranka 1943 roku do ich życia wkracza niemiecka policja nasłana przez SS. Najbliżsi Helene mają opuścić mieszkanie i zostać zesłani do obozu Auschwitz-Birkenau. Kobieta nie wyobraża sobie życia bez rodziny i dobrowolnie decyduje się na zesłanie do obozowego piekła.
Gdy doktor Mengele zleca założenie przedszkola, wyznacza Helene do opieki nad obozowymi dziećmi. Mają zająć baraki obok jego laboratorium. Kobieta nie ma złudzeń co do jego okrutnych intencji.
Wspólnie z innymi więźniarkami zaczyna rozpaczliwą walkę o obozowe dzieci. Każdego dnia próbuje złagodzić ich cierpienia, chociaż wie, że los jej podopiecznych jest z góry przesądzony.
KOŁYSANKA Z AUSCHWITZ TO WZRUSZAJĄCA OPOWIEŚĆ O WYTRWAŁOŚCI, NADZIEI I SILE W JEDNYM Z NAJBARDZIEJ PRZERAŻAJĄCYCH OKRESÓW W HISTORII ŚWIATA

 

Wydawnictwo

Wydawnictwo Kobiece

Autor

Mario Escobar

ISBN

978-83-66134-83-6

Rok wydania

2019

Format

13.5 x 20.5 cm

Oprawa

Miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

240

Tłumaczenie

Patrycja Zarawska

Tytuł oryginału

Canción de cuna de Auschwitz

Ean

9788366134836

Stan

nowa, pełnowartościowa

Opinie: 7 o Kołysanka z Auschwitz

  1. Oceniony 5 na 5.

    Kasia i Książki

    Są takie książki, które na długo zapadają nam w pamięci. Takie, których tematyka nie należy do przyjemnych, ale zdecydowanie każdy z nas powinien je znać. Mam tu na myśli literaturę obozową. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że ostatnie pokolenie, które pamięta zdarzenia opisywane we wspomnianych książkach, nie będzie żyć wiecznie. Nie możemy dopuścić do tego, by to co przeżyli podczas II Wojny Światowej zostało zapomniane, wyparte. To właśnie naszym zadaniem jest pielęgnowanie historii.

    Nie ukrywam, że często zdarza mi się sięgać po literaturę, która porusza wspomniany wyżej temat. Ostatnią przeczytaną przeze mnie książką jest „Kołysanka z Auschwitz”, autorstwa Mario Escobara. Opowiada ona o losach Helene Hennemann i jej rodziny.

    Helene, jako rodowita Niemka, nigdy nie powinna trafić do obozu Auschwitz-Birkenau. Zapewne nigdy by tam nie trafiła, gdyby nie fakt, że wyszła za mąż za Roma Johanna i założyła z nim rodzinę. Kiedy po jej bliskich przychodzi policja, by umieścić ich w obozie, kobieta dobrowolnie zgłasza się by zabrano ją wraz z nimi. Mimo to, na miejscu zostaje ona oddzielona od męża. Razem z dziećmi zostaje umieszczona w cygańskich barakach. Jednak ze względu na swoje aryjskie pochodzenie i wykształcenie podejmuje pracę w obozowym szpitalu. Wkrótce doktor Mengele powierza w jej ręce prowadzenie przedszkola, mieszczącego się nieopodal jego laboratorium. Kobieta od początku zdaaje sobie sprawę jaki los czeka jej podopiecznych, jednak za wszelką cenę chce zapewnić im jak najlepsze warunki życia, niejednokrotnie ryzykując swoim.

    Kiedy zaczęłam czytać „Kołysankę z Auschwitz” nie nastawiałam się na szczęśliwe zakończenie. Mimo, to bardzo chciałam poznać losy bohaterów. Z każdą kolejną stroną było mi zwyczajnie przykro, że ludzie musieli przechodzić tak wielką gehennę. Ogrom cierpienia wyrządzonego człowiekowi przez drugiego człowieka zwyczajnie nie mieścił (i nie mieści) mi się w głowie. Zwłaszcza jeśli krzywdzone są dzieci, które w swoim krótkim życiu, nie zdążyły jeszcze dobrze poznać świata.

    Zważywszy na trudną i ciężką tematykę, Mario Escobar potrafił tę historię pięknie ubrać w słowa. To nie tylko opowieść o heroicznej walce, ale także o bezwarunkowej miłości do bliźniego. Miłości, która nie zwraca uwagi na pochodzenie czy wiek. Opowieść o niezwykłej odwadze. Jest to zdecydowanie przejmująca, bardzo dobrze napisana książka. Mimo swojej niewielkiej objętości, przesycona do cna emocjami, które po jej zakończeniu pozostawiają nas w zadumie i zmuszają do refleksji.

    Historia zawarta w „Kołysance z Auschwitz” nie jest wytworem wyobraźni autora. Escobar przy jej pisaniu inspirował się prawdziwymi losami Helene Hannemann. Autor w krótkiej notce na końcu książki wyjaśnia, które informacje są prawdziwe, a które nieco zmienił, by pozostawić czytelnikowi miejsce na choć trochę nadziei.

    Cieszę się, że dzięki tej książce mogłam poznać historię Helene i jej rodziny. Zachęcam Was, byście również po nią sięgnęli – zdecydowanie jest to lektura warta uwagi.

    kasiaiksiazki.blogspot.com/2019/03/koysanka-z-auschwitz-mario-escobar.html

  2. Oceniony 5 na 5.

    Justowa

    Historie o obozach zagłady zawsze są mocne w odbiorze. Każdy z nas zauważa w nich coś innego. Mają one jednak wiele cech wspólnych. Przeważnie łączą je odczucia bohaterów oraz fakt, że my, ludzie żyjący w obecnych czasach nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tego, co się w nich działo. Spisane wspomnienia są dla nas czymś niewyobrażalnym. Zawierają w sobie bestialstwo, brutalność, tragiczne warunki, oddech śmierci za plecami oraz utrata człowieczeństwa. Te opowieści nigdy nie mają dobrego zakończenia, ale mimo to sięgamy po nie, by poznać historię i upamiętnić ludzi, którzy ją tworzyli i przez nią umierali.

    Historia o Helene jest inna. Nie wiem czy te słowa tutaj pasują, bo trudno mówić tutaj o optymizmie, ale taka właśnie jest ta bohaterka. Ona jest bardzo pozytywną postacią nawet w tak okrutnych warunkach w jakich się znalazła. Jako Niemka nie musiała uczestniczyć w tym piekle, a mimo wszystko zechciała je przeżyć, bo chciała być blisko swoich dzieci. Dla nich godziła się na wszystko i wciąż walczyła o lepsze warunki, o lepsze jutro, o przetrwanie i o nadzieję. Miała wiarę i siłę by wielokrotnie przeciwstawić się swoim oprawcom.

    Mogę powiedzieć, że jest to pierwsza książka o Auschwitz, przy której nie robiło mi się niedobrze. Zazwyczaj czytając literaturę obozową mam momenty odrzucenia. Zdarza się coś, co mnie obrzydza. Tutaj jest inaczej. Powiedziałabym, że delikatniej. Nie powiem, że jest to lekka powieść, że przedstawia zagładę w lżejszy sposób, ale jest ona spokojniejsza od pozostałych lektur. Być może dzieje się tak dlatego, że tutaj rozchodzi się o życie dzieci. Helene robi wszystko by jej dzieci będąc w obozie czuły się normalnie. By mimo wszystko mogły przeżywać dzieciństwo. Przy dzieciach bohaterowie udają, że obozowe życie jest czymś zwyczajnym, że nie mają się czego obawiać, że wszystko będzie dobrze. Wmawiają to dzieciom i sami pragną w to uwierzyć.

    Książka ta przepełniona jest miłością, miłością matki do dzieci. Ogromna dawka kobiecej siły i nadziei.

    Zdecydowanie warto przeczytać.

  3. Oceniony 5 na 5.

    zaczytana_opisana

    Helene Hannemann to czystej krwi Niemka, która związała się z Romem. Jest rok 1943 Helene wraz z mężem i dziećmi mieszka z Niemczech i na tyle ile mogą wiodą dość spokojne życie. Johann mąż Helene stracił pracę, dlatego to na kobiecie spoczywa obowiązek utrzymania rodziny. Jest kolejny dzień poświęcony przygotowaniu do pracy i szkoły, kiedy to wszystko zaburza wtargnięcie mundurowanych SS. Johann wraz z pięciorgiem dzieci ma zostać zesłany do obozu Auschwitz-Birkenau, gdyż płynie w nich romska krew. Helene jako przedstawicielka czystej krwi może zostać w domu. Jednak kobieta nie wyobraża sobie pozostawienia rodziny i dobrowolnie opuszcza dom wraz z bliskimi. Po męczącej podróży kobieta wraz z rodziną trafia do obozu, gdzie od razu po przybyciu zostaje rozdzielona z mężem. Pierwsze dni na zesłaniu to prawdziwa katorga, jednak kiedy doktor Mengele powierza Helene prowadzenie przedszkola los jej i dzieci chodź minimalnie, ale się polepsza. Kobieta postanawia wykorzystać szansę i dać dzieciom trochę radości w tym obskurnym miejscu.

    „Kołysanka z Auschwitz” to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Książka, która pokazuje jak ważne jest pochodzenie. Jak okrutnie można traktować i poniżać osoby innej narodowości. Historia pełna bólu, przemocy, ale również wielkiej miłości i oddania najbliższym. Helene kobieta, która dokonała wyboru i mimo, że było ciężko postanowiła dać z siebie wszystko, aby chodź trochę przynieść ukojenie innym osadzonym. Niezwykle odważna bohaterka, która dla najbliższych była w stanie zrobić wszystko. Obozowa rzeczywistość dopadała każdego, jednak jeśli można wprowadzić, w tym wszystkim trochę spokoju to Helene była w stanie to zrobić. Historia, która niezwykle porusza i wstrząsa. Bohaterka, która miała w sobie tyle siły i wytrwałości, aby dać ciut nadziei innym na chodź jeden lepszy dzień w tej szarej obozowej rzeczywistości. Książka, którą każdy powinien przeczytać. Bardzo polecam.

  4. Oceniony 5 na 5.

    Osobliwe Delirium

    Zaledwie tydzień temu czytałam powieść o II wś i los chciał, że przypadkowo wpadła mi w ręce kolejna pozycja o tej tematyce. Mowa tu o Kołysance z Auschwitz. Niezwykle krótka książka, ponieważ ma 240 strony, co z początku mnie speszyło, gdyż jestem najzwyczajniej przyzwyczajona do dużo dłużych pozycji. Jestem zdania, że aby zbudować wielopłaszczyznowe dzieło, potrzeba m.in. rozbudowanej fabuły, akcji – z początku wolnej, następnie przyspieszającej, sporo napięcia. Więc jakie było moje zdziwienie, że ta opowiastka w pełni mnie usatysfakcjonowała jako czytelnika. Zapewne użyłam złego określenia, gdyż słowo opowiastka niezbyt tu pasuje. To powieść oparta na faktach, to rzeczywiście się wydarzyło.

    Co innego czytać powieść o tematyce II wś, gdy autor puścił wodze fantazji, wykreował coś zupełnie nowego, lecz nadal prawdopodobnego do wydarzenia, a zupełnie inaczej traktujemy powieść, gdy mamy świadomość, że te postacie są prawdziwe, wydarzenia w 90% identyfikują się z historią. Mamy pewien mętlik i myśli Jak to możliwe? Straszne. Jakim cudem mogło się to wydarzyć!?

    Kołysanka z Auschwitz jest napisana bardzo prostym językiem, może to lepiej, książki oparte na faktach brzmią wtedy o wiele wiarygodniej. Lecz jednocześnie autor całkiem dobrze zobrazował strach panujący w obozie, skłonności do robienia jak najpodlejszych rzeczy, by jedynie przeżyć, smutek matek, a także iskierki nadziei i miłości, które do końca pozostały gdzieś ukryte w ludziach. Postacie według mnie odrobinę papierowe, to własnie jeden z minusów posługiwania się prostym językiem. Co prawda jak napisałam wyżej, autor poradził sobie z przedstawieniem emocji u postaci, ale same ich sylwetki były nieco zamglone, brakowało mi czegoś, dzięki czemu mogłabym poznać bohaterów bardziej, nieco zżyć się z nimi.

    Narracja jest pierwszosobowa, prowadzi ją Helene, Niemka i założycielka przedszkola w Birkenau oraz matka piątki dzieci, których ojciec był Romem. Niewiarygodne, a jednak nawet w tamtych czasach również można było spotkać ludzi, którzy kierowali się nie rasą, a jednak tym, jaki człowiek jest wewnątrz, patrząc jedynie na jego serce i czyny. Lecz początek książki to parę słów ze strony doktora Mengele, który miał znaczny wpływ na losy obozu, Helene, dzieci tam przebywających.

    Bardzo podobają mi się objaśnienia historyczne na końcu książki, uwielbiam historię i naprawdę w moich oczach książka zdobyła u mnie uznanie. Do tego wydanie jest naprawdę solidne, w twardej oprawie, wizualnie bardzo podoba mi się kolorystyka, a na półce wygląda znakomicie.

    Podsumowując, Kołysanka z Auschwitz to opowieść oparta na faktach, porusza serca czytelników, wywołuje wzruszenie czy smutek, lecz nie jest bez wad. Jednakże czasem nie musi być coś arcydziełem, by satysfakcjonowało czytelnika. Jestem naprawdę zadowolona, iż mogłam przeczytać tak dobrą książkę, pomimo małej objętości i chętnie polecę ją fanom pozycji historycznych, szczególnie zainteresowanych tematyką II wś. Książka jest o tyle ciekawa, że nie opowiada losów Żydów, jak zazwyczaj bywa, lecz Romów, o czym często zapominamy, że byli również prześladowani. Zapomniałam wspomnieć wcześniej, że właśnie w Kołysance w Auschwitz możemy porównać jak wyglądały różnice w traktowaniu obu narodów.

    Recenzja pochodzi z osobliwe-delirium.blogspot.com

  5. Oceniony 5 na 5.

    patriseria.blogspot

    ‘Kołysanka z Auschwitz’ jest fikcją literacką opartą na prawdziwych wydarzeniach, co nie oznacza, że nie wzbudza emocji. Forma pamiętnika jest niezwykle przystępna i sprawia, że szybciej wczuwamy się w główną postać. Helene Hanneman i jej piątka dzieci żyły naprawdę. Przed autorem było nie lada wyzwanie, ze szczątkowych informacji o tej kobiecie chciał wykreować obraz macierzyństwa i heroicznej miłości do swoich dzieci.

    ‘Matki nie mają ideologii. Nasze dzieci to nasza jedyna sprawa, jedyna ojczyzna. Mężczyznom zabijanie i umieranie w imię ideałów może przychodzić naturalnie. Dla as, nosicielek życia, morderstwo popełnione w imię ideałów jest najgorszym wynaturzeniem, jakie stworzyła ludzkość.’

    Helene naprawdę prowadziła przedszkole w obozie, starając się by chociaż na chwilę na ustach najmłodszych zagościł uśmiech.
    Książkę czyta się ciężko, ze względu na emocje jakie towarzyszą. Każdy wie, że w obozach były dzieci, ale poznawać szczegóły to coś zgoła innego. Lekki styl autora pozwoliłby na pochłanianie kartek w zastraszającym tempie, gdyby nie poruszona tematyka.
    Pośród całego tego bestialstwa pokazywane są także proste rzeczy, które dawały radość. Bohaterzy są dobrze zbudowani, dialogi bardzo naturalne.
    Helene jest symbolem matki, dla której rodzina jest najważniejsza, w opozycji do niej stoi nie kto inny jak Mengele.
    Doktor jest przystojny i uśmiecha się czarująco, jest bardzo obowiązkowy. Jednak z każdym spotkaniem Helene zauważa u niego wady, piękna maska zaczyna opadać, a sięga bruku, kiedy znajduje bliźniaki zszyte ze sobą nie poprzez skórę, ale także żyły. Kobieta zauważa, że zło niszczy wszystko, a wraz ze zbliżającym się końcem wojny, zauważa też, że dla niektórych żołnierzy to był wyjazd na kolonię. Idealnie ogoleni i czyści w odprasowanych mundurach w opozycji do więźniów na skraju śmierci.
    Książka to niejaki hołd dla rodziny Hanneman, polecam.

  6. Oceniony 5 na 5.

    natalia.kielar

    ”Kołysanka z Auschwitz”to bardzo poruszająca i refleksyjna opowieść.Dodatkowo jest niezwykłości dodaje fakt,że oparta została na prawdziwych wydarzeniach.Wszyscy więźniowie w Auschwitz mieli smutne historie do opowiedzenia,ponieważ pod polskim niebem na zawsze stracili kogoś,koga kochali.
    .🌿
    ”Czasem musimy stracić wszystko,aby zrozumieć,co jest najważniejsze”
    .🌾
    W maju 1943 roku Helene Hannemann wraz z mężem Romem i ich pięciorgiem dzieci została wysłana do Auschwitz,gdzie wraz z rodziną była przetrzymywana w cygańskim obozie.Jako Niemka czystej krwi nie musiała tam przebywać,mogła wybrać wolność,ale Helene,jako matka i żona nie wyobrażała sobie jak mogłaby w takich chwilach opuścić najważniejsze osoby na świecie.Kobieta decyduje się na dobrowolne zesłanie do piekła.Dręczeni głodem,bólem,strachem i poniżeniem,walczyli o każdy dzień przetrwania.Kiedy jednak do obozu przybył doktor Mengele z wizją otwarcia przedszkola dla dzieci,wybiera ją na jego dyrektorkę.Helene jest bardzo zdeterminowana i podejmuje heroiczną walkę o lepszy los dla tych wszystkich dzieci.Dodatkowo w doktorze Mengele dokonuje się potworna zmiana.Z bohatera wojenne przeobraził się w makabrycznego lekarza,który traktował tę placówkę jako przechowalnię dzieci,które bezdusznie wykorzystywał do swoich okropnych i nieludzkich eksperymentów.
    .🌱
    ”Kołysanka z Auschwitz”to trudna i bolesna literatura obozowa.Opowieść jest bogata w szczegóły historyczne z urzekającymi postaciami i wydarzeniami.Ta historia pokazuje ile cierpienia spowodowała ta wojna i ile zła uczynił człowiek wobec drugiego człowieka,uważający się za lepszego z powodu swego koloru skóry,pochodzenia czy języka.To historia, która niezwykle porusza,wstrząsa,ale także ukazuje silę wytrwałości i nadziei. Pokazuje również jaką bezgraniczną miłość i oddanie czuje każda matka wobec swoich dzieci i dla ich dobra jest w stanie przetrwać najgorsze piekło.
    .
    Dziękuję Wydawnictwo Kobiece ❤️

    https://www.instagram.com/rudy_lisek_czyta/

  7. Oceniony 5 na 5.

    aivalarx94

    Rok 1943. II wojna światowa trwa w najlepsze. Kolejni ludzie znikają bez śladu, inni giną w walce, a pozostali trafiają do obozów i już stamtąd nie wracają. Helene była pewna, że ona i jej rodzina są bezpieczni. Co prawda ze względu na romskie pochodzenie jej męża nie mogli liczyć na luksusy, ale ponieważ sama jest tzw. „czystej rasy”, wierzyła, że przetrwają do końca wojny bez szwanku.
    Tamten poranek nie różnił się niczym od pozostałych. Helene obudziła dzieci, podała im skromne śniadanie i przygotowała starszą czwórkę do szkoły, podczas gdy najmłodsza córeczka miała zostać z mężem. Jednak ciężkie buciory policji działającej na rozkaz Himmlera zburzyły wizję względnego spokoju. Johann, mąż Helene, wraz z dziećmi zostają zesłani do Auschwitz. Ona sama dostaje wolną rękę: jest Aryjką, nie grozi jej zatem uwięzienie. Mimo to Helene decyduje się zostać przy rodzinie i razem z nimi trafia do obozu – piekła na ziemi, gdzie niespodziewanie dostanie szansę na zbudowanie małego raju.

    To nie jest moja pierwsza książka poruszająca tematykę obozową, ale nie sądzę, by istniała jakakolwiek magiczna liczba historii tego typu, po której przestałabym się czuć wstrząśnięta i poruszona. Mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać po „Kołysance z Auschwitz”, dlatego mylnie założyłam, że jestem na to przygotowana. Niestety – po raz kolejny boleśnie sobie uświadomiłam, do jak bezwzględnego okrucieństwa gotowy jest człowiek i ile woli życia, woli walki może tkwić w kimś, kto powinien już dawno się poddać. I choć dziwnie to zabrzmi, opowieść przedstawiona przez Mario Escobara jest nie tylko przerażająca, ale też na swój sposób piękna.

    Autor inspirował się rzeczywiście żyjącą postacią: Niemka Helene Hannemann, kobieta, która wyszła za mąż za Roma i urodziła mu piątkę dzieci, postanowiła razem z całą rodziną pojechać do Auschwitz. Tak bardzo nie chciała rozdzielać się z bliskimi, że wolała obozowe życie, niż bezpieczną wolność. Ponieważ była z zawodu pielęgniarką, mogła pomagać ludziom w barakach przeznaczonych na szpital – tam z kolei poznała doktora Josefa Mengele, zwanego po wojnie (ze względu na okrutne eksperymenty przeprowadzane na dzieciach) Aniołem Śmierci. To za jego prośbą otworzyła w Auschwitz przedszkole, by choć na kilka godzin oderwać najmłodszych od świata, w którym śmierć, głód, ból i brutalność to stałe elementy codzienności.

    O Mengele, niestety, słyszałam, natomiast postać Helene Hannemann była mi zupełnie nieznana i sądzę, że nie jestem jedyna. Dlatego właśnie uważam powieść Mario Escobara za podwójnie ważną; pomijając ogólną tematykę, którą tak, nawet po tylu latach wciąż warto przywoływać i opisywać, ta książka pokazała mi jedną z najbardziej odważnych, inspirujących kobiet, jakie kiedykolwiek „poznałam”. Helene nie tylko udowodniła, że dla swojej rodziny jest w stanie zrobić wszystko – przede wszystkim pokazała, że w nawet najbardziej okrutnych, beznadziejnych warunkach, można zachować poczucie moralności, dobroć, chęć pomocy innym i miłość do drugiego człowieka. Autor nie sili się tutaj przy tym na sztuczne koloryzowanie, nie musi stawiać Helene na piedestale, by czytelnik zrozumiał, że jest świadkiem relacji o kimś, kogo charyzma, odwaga i niezłomność powinny być niedoścignionym wzorem, nawet w obecnym świecie, gdzie na pierwszy rzut oka wydajemy się wolni.

    O tym, że książka robi tak duże wrażenie na odbiorcy, decyduje chyba właśnie przede wszystkim styl pisania Escobara. Jest bardzo oszczędny w słowach, nie dramatyzuje, nie stara się usilnie grać na emocjach, ponieważ jest doskonale świadomy, jak wielki ładunek emocjonalny już tkwi w tej historii, więc nie ma żadnej potrzeby dodatkowo ją ubarwiać. Często pojawiają się zatem króciutkie, niemal telegraficzne zdania, a opisy są zaś bardzo sugestywne, nawet jeżeli nie należą do wybitnie szczegółowych. Pisarz skupił się dokładnie na tych punktach, które należy rozwinąć – naturalistycznie kreśli obraz obozowej rzeczywistości, z wszystkimi jej najciemniejszymi zakamarkami, a jednocześnie fantastycznie buduje swoich bohaterów. Nawet jeśli niektóre postacie pojawiają się tylko na chwilę, łatwo je sobie zwizualizować i wpasować w świat przedstawiony. No i nie muszę chyba podkreślać, jak niezwykłe jest czytanie o przedszkolu założonym w samym sercu Auschwitz. Brzmi to absurdalnie, groteskowo, a jednak można wyczuć tę namiastkę szczęścia i nadziei, które musiały poczuć wszystkie dzieciaki, a także przedszkolanki z Helene na czele, kiedy przez jakiś czas miały dla siebie to wyjątkowe miejsce.

    A początkowo, przyznaję, nie byłam jakoś szczególnie usatysfakcjonowana tą książką. Kompozycja jest dość ciekawa, bo uwaga – do opowieści o głównej bohaterce wprowadza nas sam Mengele, który podczas lotu samolotem, ponad dekadę od zakończenia wojny, przegląda notatki związane z Auschwitz. Później właściwa narracja przybiera formę pamiętnika. Forma mi się podobała, aczkolwiek początkowo odniosłam wrażenie, że autor pędzi z wydarzeniami na łeb, na szyję, jakby gdzieś mu się spieszyło i nie miał nawet chwili na zatrzymanie i szersze rozbudowanie danego kontekstu. Obawiałam się, że ta tendencja może się utrzymać, tym bardziej, że powieść nie należy do bardzo obszernych, na szczęście Escobar najwyraźniej chciał jak najszybciej przejść do konkretnej akcji, a tutaj dostajemy już porządną, niepopędzaną niczym i dobrze przedstawioną fabułę.

    Zakończenie, czego się spodziewałam, zwaliło mnie z nóg i sprawiło, że potrzebowałam czasu, by nieco odetchnąć, ochłonąć i przegryźć w sobie te wszystkie uczucia, które się pojawiły podczas lektury kilkunastu ostatnich stron. Nie chcę przez to powiedzieć, że książka jest przewidywalna; jak już wspomniałam na samym początku, chyba nigdy nie stanie się tak, że powieści osadzone w okresie II wojny światowej przestaną w jakiś sposób zaskakiwać i deptać emocjonalnie, bo mimo tylu świadectw, których przecież wciąż przybywa, cierpienie ludzi żyjących w tych czasach nadal pozostaje praktycznie niewyobrażalne. Mario Escobar doskonale uchwycił wycinek tej rzeczywistości, odnosząc się do niego z należytym szacunkiem i dbałością.

    „Kołysanka z Auschwitz” to dzieło pod niektórymi względami niemal minimalistyczne, za to obfite w emocje, przejmujące, wnikające pod skórę i pozostające w głowie na dłużej. Czytanie pochłania bez reszty, bo mimo tak niepokojącego tła historycznego, chcemy być blisko Helene, chcemy chociaż na chwilę stanąć w jej świetle i zaczerpnąć od niej nieco odwagi. To przez to uważam, że jest w tej powieści coś pięknego i rozczulającego. Dobrze wiedzieć, że nie ma takich okoliczności, które zwalniałyby nas z bycia dobrymi, sprawiedliwymi i empatycznymi – te wszystkie wartości powinny trwać w nas bez względu na sytuację. Nie jest to łatwe, ale jak najbardziej możliwe.

Dodaj opinię