Zapomniana. Nieplanowana. Silniejsza od wszelkich przeciwności. Ich miłość zakwitnie na nowo – jak dzikie kwiaty.
Sześć lat temu Salem rozstała się z ukochanym. W tym czasie w jej życiu zmieniło się tak wiele, że stała się już inną osobą. Zmuszona do trudnych wyborów, próbuje odciąć się od przeszłości i zapewnić swojej córce szczęśliwe dzieciństwo. Powrót do rodzinnego miasteczka okazuje się jednak powrotem do największej miłości i najgorszej tragedii jednocześnie.
Pierwsze spotkanie z Thayerem sprawia, że ożywają wszystkie wspomnienia – te bolesne, ale także te słodkie i upajające. Oboje bardzo się zmienili, a życie odcisnęło na nich swoje piętno. Ale czy to oznacza, że ich miłość ostatecznie się wypaliła? Czy krzywdy, jakich oboje doznali, raz na zawsze oddzieliły ich od siebie? A może wciąż jest szansa na nowy start? Salem i Thayer mają w sobie wiele siły i odwagi. Wytrwałość to jednak za mało, by miłość mogła w pełni się odrodzić.
Literatura Zmysłów –
Micalea Smeltzer „Wytrwałością dzikich kwiatów” zachwyciła moje czytelnicze serce, po czym roztrzaskała je na drobne kawałeczki. Czytelnicy ostrzegali, że lektura tej książki doprowadza do łez, ale nie posłuchałam. Pokochałam bohaterów, przeżywałam z nimi wzloty i upadki, cierpiałam. I razem z nimi zaczynałam mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie w „Odrodzeniu dzikich kwiatów”. Czy takie dostałam?
Salem sześć lat unikała powrotu do domu. Przez ten czas starała się zbudować swoje życie na nowo. A miała, dla kogo. Jej córeczka była niespodziewanym darem od losu. Była nierozerwalną nicią łączącą kobietę z Thayerem. Teraz Salem zmuszona jest odwiedzić rodzinny dom i pomóc chorej mamie. Zrobi jednak wszystko, aby jak najdłużej unikać swojego sąsiada. Thayer złamał jej serce i wyrzucił ze swojego życia. Salem nie ma ochoty przeżywać na nowo ból i rozdrapywać stare rany. Jednak już po kilku dniach spędzonych u mamy, Salem wpada na Thayera. Mężczyzna jest taki sam a zarazem zmienił się nie do poznania. Pozbierał się po tragedii i wiedzie ustatkowane życie. Kiedy jednak Salem spogląda w jego oczy wie, że uczucie, które ich łączyło nigdy się nie wypaliło. Żar namiętności dalej się tli a miłość przyspiesza bicie serca. Thayer widząc swoją młodą sąsiadkę wie, że dostał od życia drugą szansę. Mężczyzna zrobi wszystko, aby odzyskać Salem. Czy kobieta wybaczy mu błędy sprzed lat? Co zrobi Thayer, kiedy dowie się, że ma córeczkę? Czy ich miłość odrodzi się na nowo?
„Odrodzenie dzikich kwiatów” to lektura równie bolesna, co piękna. Urocza, zmysłowa, nostalgiczna i dająca nadzieję. Napisana z wrażliwością, tęsknotą, miłością i pożądaniem. Micalea Smeltzer cudownie wykreowała bohaterów i świetnie wykreowała ich ścieżki życiowe. Zachwyciło mnie to jak naturalnie te ścieżki połączyły się w jedną drogę i jak bohaterowie zaczęli razem iść przez życie. To nie jest tak, że w tej książce na ostatniej stronie wszystko kończy się szczęśliwie. Otóż tutaj bohaterowie dość szybko są razem i dalej autorka przedstawia czytelnikowi ich wspólne życie. I to było tak satysfakcjonujące i magiczne. Idealny plaster na zbolałe serce, które wcześniej zostało poturbowane przez autorkę. Ja jestem zachwycona i kocham tę serię całym sercem. Czytajcie i kochacie tę historię!