Krew_hydry_front_72dpi
Krew_hydry_front_3DKrew_hydry_front_72dpi

Krew Hydry

34,90 27,90

taniej o: 7,00 (20%)

Michelle Madow
4.00 out of 5 based on 2 customer ratings
2 opinie klienta
  • tłumaczenie: Daria Kuczyńska-Szymala
  • liczba stron: 288
  • oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Portal do Kerberosu słabnie z każdą chwilą, a na ziemię przedostaje się coraz więcej potworów. Czy Nicole i reszta drużyny Elementals zdoła ocalić świat?

Drugi tom serii Elementals, która wzbudziła żywiołowe dyskusje wśród czytelników!

Nicole dowiaduje się kto jest jej prawdziwym ojcem, a Blake zrywa z Danielle. W tym samym czasie drużyna Elementals zaczyna intensywnie trenować, aby mieć szansę na przeżycie kolejnego starcia z potworami z Kerberosu.

Wkrótce w Księdze Cieni znajdują wskazówkę, która pozwoli im ocalić świat. Teraz Nicole, Blake, Danielle, Kate i Chris muszą ruszyć śladami Odyseusza, aby zebrać tajemnicze składniki, które pomogą im w unicestwieniu istot sprzymierzonych z Tytanami. Czy przeżyją niebezpieczną wyprawę w głąb greckich wierzeń?

Michelle Madow po raz kolejny stawia przed czytelnikiem trudne pytania. Czy można poświęcić życie kilku osób, aby uratować wiele istnień? Czy niepodważalne szczęście jest zawsze dobrym rozwiązaniem? Czy zawarte przyjaźnie będą miały jakiekolwiek znaczenie, kiedy przyjdzie stawić czoła niebezpieczeństwu?

 

O autorce

Michelle Madow mieszka na Florydzie, a do jej ulubionych aktywności należą podróże, czytanie, spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi oraz jedzenie pizzy. Uwielbia musicale na Broadway’u i liczy na to, że kiedyś wyruszy w podróż dookoła świata. Najlepiej sprzedająca się autorka fantasy według USA Today.

Wydawnictwo

Young

Autor

Michelle Madow

Cykl

Elementals

ISBN

978-83-66074-76-7

Rok wydania

2018

Format

13.5 x 20.5 cm

Oprawa

Miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

288

Tłumaczenie

Daria Kuczyńska-Szymala

Tytuł oryginału

The Blood of the Hydra

Ean

9788366074767

Stan

nowa, pełnowartościowa

Opinie: 2 o Krew Hydry

  1. Oceniony 4 na 5.

    pasiutka1906

    http://kochajacaksiazki.blogspot.com/2018/09/184-michelle-madow-elementals-krew-hydry.html

    Pierwszy tom serii „Elementals” od Michelle Madow bardzo mi się spodobał, dlatego też z niecierpliwością wypatrywałam kolejnego tomu. Zaledwie trzy miesiące po premierze pierwszej części, Wydawnictwo Kobiece przygotowało dla nas kontynuację tej mitologicznej serii. Czy „Krew hydry” spodobała mi się równie mocno jak „Proroctwo cieni”?

    Nicole dowiaduje się kto jest jej prawdziwym ojcem, a Blake zrywa z Danielle. W tym samym czasie drużyna Elementals zaczyna intensywnie trenować, aby mieć szansę na przeżycie kolejnego starcia z potworami z Kerberosu.
    Wkrótce w Księdze Cieni znajdują wskazówkę, która pozwoli im ocalić świat. Teraz Nicole, Blake, Danielle, Kate i Chris muszą ruszyć śladami Odyseusza, aby zebrać tajemnicze składniki, które pomogą im w unicestwieniu istot sprzymierzonych z Tytanami. Czy przeżyją niebezpieczną wyprawę w głąb greckich wierzeń?
    Michelle Madow po raz kolejny stawia przed czytelnikiem trudne pytania. Czy można poświęcić życie kilku osób, aby uratować wiele istnień? Czy niepodważalne szczęście jest zawsze dobrym rozwiązaniem? Czy zawarte przyjaźnie będą miały jakiekolwiek znaczenie, kiedy przyjdzie stawić czoła niebezpieczeństwu?

    Zanim rozpoczęłam pisanie tej recenzji, postanowiłam odświeżyć sobie nieco pamiętać na temat pierwszej części. Dlatego też, w czeluściach blogosfery odnalazłam moją recenzję części pierwszej, by sprawdzić co uległo zmianie. Zarówno na lepsze, jak i gorsze.

    W pierwszej kolejności, rzuciła mi się w oczy zmiana w Nicole. W pierwszym tomie, do szewskiej pasji doprowadzało mnie zachowanie tej nastolatki, która momentami wręcz uważała się za Boga. Ma moc uzdrawiania, więc nikt jej nie podskoczy. Takie właśnie myślenie miało to szalone dziewczę. Co rusz chwaliła się swymi mocami, powtarzała, że z nikim nie będą bezpieczni, tylko z nią, bo w końcu potrafi uzdrawiać, pchała się tam gdzie nie trzeba, a nawet awansowała na rolę niejakiej liderki tej mocarnej grupy, no bo przecież ma SUPER MOC UZDRAWIANIA. Boże. Scyzoryk się w kieszeni otwierał.
    Jednak w drugim tomie, tak jak już wspomniałam, widoczna jest jakaś zmiana w jej postaci. W końcu do niej dociera, że uratować całego świata nie może. Co więcej, bardziej wyraźna jest tutaj współpraca całej super piątki. W pierwszym tomie odczuwałam, że Nicole strasznie wywyższa się z swoją mocą. W drugiej części autorka bardziej podkreśla wartość przyjaźni i wzajemnego zaufania.

    Trochę szkoda, że Nicole i Blake wciąż są na pierwszym planie. Pozostałe postacie tej serii są według mnie równie interesujące, ale jak na razie stanowią oni zaledwie dodatek do tej historii. W pierwszym tomie mi to nie przeszkadzało, bo jak wiadomo, był to początek.
    Jestem jednak już po lekturze II tomu, i taki np. Chris czy Kate wciąż odgrywają rolę szarego tła.

    Kiełkujące uczucie między Nicole a Blakiem, jest już w tej części dużo bardziej widoczne. Na całe szczęście, nie aż w takim stopniu, by uczynić z tej historii kolejny, banalny romans dla młodzieży.
    Ubolewałam nieco nad zdecydowanie mniejszą dawką mitologicznych opowieści. W pierwszym tomie autorka dużo częściej przywoływała mitologiczne dzieje, dzięki czemu czytelnik mógł na nowo odświeżyć sobie w pamięci te historie, lub poznać je po raz pierwszy.

    Pomimo tego, że książka ta nie ma nawet trzystu stron, to z pewnością jest dopracowana i przemyślana. Cały czas coś się dzieje, bohaterowie co rusz wpadają w nowe tarapaty i przeżywają kolejne, niezapomniane przygody. Zawarte w książce rozdziały są krótkie, a lekki styl pisania autorki sprawia, że lektura tej książki to czysta przyjemność.
    Uważam, że seria „Elementals” jest godna uwagi każdego miłośnika fantastyki i mitologii. Z niecierpliwością będę wyczekiwać tomu trzeciego, którego premiera jest już zaplanowana na listopad.

    Moja ocena: 8/10

  2. Oceniony 4 na 5.

    Paulina

    „Proroctwo cieni” to jedna z tych książek, które pochłonęłam w jeden dzień. Co ciekawe – ta pozycja nie należy do jakiś bardzo ambitnych czy złożonych – jest wręcz bardzo prosta, a jednak mi się spodobała – właśnie dzięki tej prostocie, dzięki temu, że śmiesznie łatwo mogłam oderwać się od świata i zagłębić się w tę historię o potomkach greckich bogów (dobra, nie wszyscy, ale uogólnijmy to, okey? ;P). Więc w sumie kiedy pojawiła się zapowiedź drugiej części – chciałam ją przeczytać i dowiedzieć się, co będzie dalej.

    W tej części bohaterowie zmagają się z kilkoma „trudnymi” zadaniami, które, można powiedzieć, wyznaczyli im Greccy Bogowie. Działają całą piątką – Nicole, Danielle, Blake, Kate i Chris – jako Elementals, mają moce żywiołów, tj. każde z nich potrafi kontrolować jeden żywioł. Dobra, to Ci, którzy nie znają serii stwierdzą – ale przecież żywioły są cztery. Nicole jest, jakby to powiedzieć – inna. Jest takim środkiem, a jej moc jest największa i nie obejmuje konkretnego żywiołu.

    Wracając do fabuły – portal do Kerberosu zaczyna się osłabiać, potwory tam uwięzione coraz częściej przenikają do świata ludzi. A kto ma się tym zająć, jeśli nie Elementals? Cała piątka ma przed sobą zadanie, aby stworzyć miksturę, dzięki której będzie im łatwiej walczyć. Tylko że zdobycie składników nie będzie takie proste – a przynajmniej nie w teorii.

    Dobra, na samym początku pragnę zaznaczyć, że mam wrażenie, jakoby w tym tomie Nicole zmądrzała. Kto czytał „Proroctwo cieni”, ten pewnie kojarzy to irytujące przeświadczenie „że choćby nie wiem co, to ona uratuje, bo ma moc uzdrawiania” itd. Tutaj też się takie coś pojawia, ale znacznie rzadziej i zwyczajnie Nicole ma bardziej racjonalne podejście do tego. W dodatku mądrzej myśli, ale i tak nie jest nieomylna. Co do reszty bohaterów – tu jakiejś wielkiej zmiany nie zauważyłam, ale oni mnie nie irytowali wcześniej… no może poza Danielle, ale to inny poziom ;P W sumie jeśli o niej mowa, to ją też jakoś tak bardziej polubiłam.

    Jedna rzecz się stety/niestety nie zmieniła – prostota. Te wszystkie sytuacje, wydarzenia nadal są proste i mam tu na myśli, że autorka nie wysiliła się, żeby podsuwać bohaterom nieco kłód pod nogi, żeby się musieli porządnie nagłówkować jak rozwiązać jakiś problem, nie stawiała ich przed podbramkowymi sytuacjami. Owszem, czasem powiało grozą, ale tylko powiało i nic więcej. Rozwiązania pewnych problemów… były tak banalne, że aż nierealne, nawet w tym fantastycznym świecie. Może ja do tego tak podchodzę, że mam za sobą naprawdę sporo historii fantasy, w których bohaterowie całymi dniami dochodzili do rozwiązania sprawy, okupili to sporą ilością ofiar, krwi, potu i łez. Albo że zwyczajnie autorzy robili im ciągle pod górkę.

    Mimo tego co napisałam… podtrzymuje swoje zdanie, które napisałam na temat pierwszej części – dzięki tej prostocie czyta się wręcz błyskawicznie, gdybym zabrała się za „Krew hydry” w wakacje to na spokojnie machnęłabym to w pół dnia. Michelle Madow ma naprawdę leciutki styl, a dodatkowo ciekawie opisuje to, co się akurat dzieje. Nie przynudza, nie męczy ilością opisów, ale wręcz przeciwnie – potrafi zaintrygować, nawet jeśli i tak przewidujemy bieg wydarzeń.

    Myślę, że jeśli szukacie leciutkiej fantastyki, tak żeby poczytać dla samej przyjemności i nie musieć przy tym myśleć, zwyczajnie mogąc zapomnieć o wszystkim – to Elementals będzie dobrym wyborem. Ale w przypadku, kiedy szukacie bardziej wymagającej fantastyki, to możecie się zawieść. A co z trzecim tomem? Jest zapowiedziany na listopad z tego co widziałam w zapowiedziach wydawnictwa i przyznam się szczerze, że nie wiem… Z jednej strony mnie ciekawi co wydarzy się dalej, więc chciałabym się tego dowiedzieć, ale z drugiej – mam ostatnio taki niedobór czasu, że niewykluczone, że jeśli przeczytam, to w maju, po maturze. Czas pokaże 😉
    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

Dodaj opinię